Bezpieczeństwo

Lądowanie na drzewie

Podobno paralotniarze dzielą się na tych, którzy już lądowali na drzewie i takich, którzy jeszcze nie... Dla tych, którzy jeszcze nie mieli przyjemności bliższego kontaktu z drzewem - kilka uwag:

Pierwszą rzeczą po wylądowaniu jest zabezpieczenie się przed upadkiem. Można wykorzystać do tego celu zabrane przezornie pętle z taśmy. Jeśli ich nie mamy, trzeba improwizować za pomocą taśm nośnych, taśm krzyżakowych, itp.

Będąc w miarę bezpiecznym, warto rozeznać się w sytuacji i zastanowić się spokojnie, co dalej: Półwyblinka

Znacznie trudniejszm przypadkiem jest lądowanie pomiędzy drzewami, kiedy to skrzydło trzyma się końcówkami pomiędzy koronami dwóch drzew. Stan taki jest wysoce niestabilny. Wszelkie gwałtowne ruchy mogą doprowadzić do upadku.

Należy natychmiast wezwać pomoc.

Następnie pilot powinien spróbować przerzucić od siebie przez koronę drzewa linę, której koniec umocują na dole ratownicy (przy pomocy półwyblinki z taśmy i karabinka). Tym razem mocujemy karabinek za pomocą taśmy do pnia na poziomie ziemi. Jeden koniec liny bignie poprzez konar (pracujący tu jako blok nieruchomy) do poszkodowanego, drugi ratownik trzyma w rękach. Wiszący na drzewie pilot może też zamocować za pomocą taśmy karabinek do konaru lub pnia nieco powyżej siebie (odwróć w myślach rysunek "do góry nogami"), jeden koniec linki przywiązać do uprzęży, drugi zrzucić na dół w ręce ratowników. Karabinek z półwyblinką pracuje tutaj jak blok z hamulcem. Wadą tego drugiego rozwiązania jest pozostawienie karabinka na drzewie - szkoda. To samo należy zrobić z drugiej strony. Nie wolno trzymać w rękach liny obciążonej poszkodowanym. Wysunie się.

Teraz pilot może spróbować szarpnąć za taśmy nośne, aby odczepić skrzydło od podtrzymujących je dotąd gałęzi. Jeśli nie pomoże - ciąć taśmy nożem. Dalej już tylko pozostaje, asekurowany z dołu przez ratowników, zjazd do matki ziemi.

Wszystkie powyższe uwagi dotyczą sytuacji, w której pilot wyszedł z lądowania bez szwanku.

Gorzej, gdy pilot nie jest w stanie sam zejść. Ratownikom nie pozostaje nic innego, jak wspiąć się na drzewo. Najlepiej za pomocą drabiny, a gdy jej nie ma, to można próbować przerzucić obciążony koniec liny przez konary. Jeśli spadnie na ziemię, to po upewnieniu się, że lina mocna trzyma, można wspiąć się na górę. Wymaga to dobrej formy fizycznej.

Kiedy jesteśmy już na górze, należy za pomocą pętli z taśmy zamocowanej do konaru ponad poszkodowanym założyć karabinek, przepleść przez niego (za pomocą półwyblinki) przyniesioną na górę linę, której jeden koniec należy przymocować do karabinków uprzęży poszkodowanego, drugi zrzucić na ziemię w ręce pozostałych ratowników. Teraz nożem przecinamy taśmy nośne skrzydła i poszkodowany, dzięki luzowaniu liny z dołu, wraca na ziemię, gdzie udzielimy mu pierwszej pomocy.


Warto opisane manewry przetrenować w praktyce.

A najlepiej latać tak, aby drzewa od góry oglądać wyłącznie z odpowiedniej odległości...


Uwaga. Powyższy materiał ma chrakter wyłacznie orientacyjny i autorzy tej strony nie mogą ponosić odpowiedzialności za zastosowanie w praktyce zawartych w nim uwag.

Krzysztof Plackowski
kplackowski@uzp.gov.pl