Imprezy

Paralotniowe Zawody Internetowe 2000

Opis przelotu

Andrzej Subocz
Kobala - Stol - Bovec - Tolmin
29,5 km

Data i czas wykonania przelotu:

Środa, 2000.05.24

Dokładny opis trasy przelotu:

Start: Góra Kobala
1. PZ: Kosciół w Dreznicy
2. PZ: Marker k/koscioła w Volarje
3. PZ: Antena na górze Stol
4. PZ: Bovec
5. PZ: Antena Kuk
6. PZ: Kosciół w Dreznicy
Lądowanie: Lądowisko koło rzeki Socza w Tolmin
Odległość: 29,5 km

Opis przelotu:

Juz sam poczatek zapowiadal sie niezle: na odprawie, po podaniu trasy konkurencji slychac bylo przeklenstwa po slowensku. Poznalem pare zwrotow, swiadczacych jednoznacznie o braterstwie jezykow slowianskich. Po starcie zrobilem szkolny blad i padlem jak kawka. Przez prawie pol godziny musialem sie wygrzebywac z parteru, podczas gdy konkurencja znikala na horyzoncie. PO tem poszlo mi calkiem niezle i nawet dogonilem Roberta Zbele. Przez pare kilometrow lecielismy razem, potem sie rozdzielilismy: on polecial po gorach, ja przedpolem, razem z paroma dobrymi zawodnikami. Niestety, nie tylko zawodnicy byli dobrzy, miel tez dobre glajty: przeszli gora nad grania i poszybowali w kierunku Dreznicy, podczas gdy ja pacnalem nosem w sciane, zjechalem po niej w dol i musialem sie mozolnie wygrzebywac. Po wyjechaniu do gory spotkalem sie z ta samo grupa, tylko oni juz wracali z punktu. Wykrecilismy sie w tym samym kominie i odlecielismy w przeciwnych kierunkach. Dobrze, ze zrobilem podstawe w tym koninie, w Dreznicy byla starszna padaczka: stracilem ponad 1000 metrow i znow pacnalem nosem w sciane, tyle ze po drugiej stronie grani. I znow mozolna rzezba do gory. Po wykreceniu ledwo zdazylem na marker, zdjecia robilem doslownie w ostatniej chwili. Potem znow do tego samego patentu, sufit, i jazda do przodu wzdluz doliny. Kolo Kobarid dolina sie rozdwaja: do tej pory lecialem z wiatrem, od rozwidlenia bylo pod wiatr. Szlo sie mozolnie rzezbiac tuz przy grani, co chwile skladalo. Nie mialem odwagi pocisnac spida. Inni byli bardziej odporni, albo mieli wieksze umiejetnoci, bo przebijali sie do przodu. Coz robic, wcisnalem i ja! Po paru minutach dowinelo mnie do skal tak, ze postanowilem sobie odpuscic. Wyskoczylem nad doline posto w dym z ogniska, w nadziei, ze cos zlapie, ale tam tylko rzucalo na wszystkie strony. No nic, trudno, dzisiaj nie jest moj dzien, stwierdzilem. Odwinalem z powrotem do Kobarid w nadziei, ze cos wykrece i polece drugim rozwidleniem, ale nic juz nie zlapalem. Wyladowalem w Kobarid. W sumie przelecialem 29,5 km.

Andrzej Subocz (Jendrek)
andrzej@aku.com.pl