Imprezy

Paralotniowe Zawody Internetowe 2000

Opis przelotu

Maciej Pieńkowski
Stranik - Krasno nad Kysucou
18 km

Paralotnia:

Gradient Limit 24

Data i czas wykonania przelotu:

Niedziela, 2000.04.30

Dokładny opis trasy przelotu:

Start: Stranik
Lądowanie: Krasno nad Kysucou
Odległość: 18 km

Opis przelotu:

Zupelnie niechcacy znalezlem sie na Straniku, bo wyjezdzalismy do Slowenii, ale tam akurat lalo. Bylem tam pierwszy raz i nie mialem mapy ani slowackich koron. Na szczycie spotkalismy cala smietanke polskiego paraglidingu. Smietanka uchwalila docel do Zakopanego, ubrala sie cieplo i poleciala na zachod. Ja postanowilem przyjzec sie okolicy z gory zakladajac ewentualny kierunek odejscia na polnoc, wzdluz drogi na Cieszyn. Bez problemow zrobilem 900 m. nad szczyt i stwierdzilem, ze nie jestem w kominie, tylko w bardzo obszernym obszarze noszen bez sprecyzowanego centra. Caly czas krecil ze mna Edel Sector. W zwiazku z tym, ze wario pikalo tak samo w krazeniu jak i w locie po prostej, zrezygnowalem z jazdy do podstawy i odpalilem na N. Przeskoczylem przez jakies gorki dzielace mnie od szosy i znalazlem sie nad jakims miasteczkiem, gdzie rozgrywano na stadionie mecz pilkarski. Wysoko nade mna smigaj Edel. Musze przyznac, ze ma szwung. Polecialem wdluz doliny do nastepnej miejscowosci, ale nad nia zaczelo dusic, tutaj tez grali w pilke. Wcisnalem speeda i wjechalem pod ciemna chmure, gdzie spodziewalem sie jakis noszen. Zamiast noszenia poczulem bebnienie po kasku i zobaczylem jak na wario rozpryskuja sie wialkie krople deszczu. Postanowilem przebicsie przez to. Przestalo rzucac, wiec wcisnalem speeda do konca i naprzod. Za opadem byl cien od chmury, co nie bylo dziwne, bo lecialem na polnoc.

Tracilem wysokosc. Tak dojechalem do nastepnej wioski, gdzie oczywiscie tez na boisku grano w pilke i wario wreszcie zapiszczalo. Odzyskalem jakies 700 m. i noszenie sie rozlazlo. Pojechalem dalej i po paru minutach zobaczylem gdzies pode mna wracajacego Edela. Cos mu nie poszlo. Dolecialem do miejsca, gdzie zbiegaly sie dwie doliny, a w nich dwie rzeki i dwie szosy, byl tez stadion i wlasnie konczyl sie mecz, zawodnicy schodzili do szatni.. Wysokosc niepokojaco spadla. Skierowalem sie w kierunku pieknego cumulusa, ale topilem caly czas. W pewnym momencie stwierdzilem, ze trzeba sie rozejzec za miejscem do ladowania. Okazalo sie, ze co prawda lak i pol tu dostatek, ale roji sie na nich od drutow i slupow. Niezbyt wysokiego napiecia, ale za to w duzych ilosciach. Wypatrzylem sobie jakies poletko i przymierzylem sie do niego nad drutami. Bylem nad nimi jakies 30 m. kiedy odezwalo sie wario. Podjalem decyzje: zakladam w prawo, jesli nie wypadne, to jade z kominem, ale jak zgubie noszenie to juz go nie szukam, bo skonczy sie na drutach. Wypadlem i na dodatek stracilem z 10 m. Siadlem z boczym wiatrem. Zbiegla sie dzieciarnia pokazujac mi na niebie glajta. W moim kierunku lecial Edel Sector, ale byl na ok. 200 m. Wykrecil nade mna z 800 m i... skierowal sie na lewo od cumulusa, starannie go omijajac, zniknal na horyzoncie. Po powrocie na Stranik spojzalem na mape i zrozumialem. Ten cumulus stal gdzies nad Barania Gora. Gdybym lecial ciut bardziej na wschod bylbym juz w Polsce. Mialem szczescie, bo mam juz jedna warunkowo umozona sprawe o nielegalne przekroczenie granicy

Maciej Pieńkowski (uriuk)
uriuk@nc.pl