Sprzęt do latania

Dudek VIP-27A

Producent: Dudek Paragliding, Bydgoszcz
Nazwa: VIP
Wersja: 27A
Rodzaj: Paralotnia pośrednia
Certyfikat: AFNOR Standard

Opis techniczny:

Skrzydło o obrysie eliptycznym, konstrukcja z zastosowaniem dwóch celi na komorę, po dwie komory zewnętrzne zamknięte. Taśmy trójrzędowe z rozdzielonym rzędem "A" i bloczkami speed-systemu. Okucia i bloczki metalowe firmy Austrialpin.

W komplecie z paralotnią dostarczane są:

Dodatkowo u niektórych sprzedawców można otrzymać w komplecie inne gadżety (na przykład rękaw wskazujący kierunek wiatru).

Dane techniczne

Wymiary
Powierzchnia w rozwinięciu27,4m2
Powierzchnia w locie24,86m2
Rozpiętość w rozwinięciu11,42m
Rozpiętość w locie9,78m
Wydłużenie w rozwinięciu4,76
Wydłużenie w locie3,85
Liczba komór / celi25/50
Masy
Masa własna6kg
Masa startowa80-105kg
Osiągi
Prędkość maksymalna46km/h
Prędkość minimalna21km/h
Opadanie minimalne1,0m/s
Opadanie przy prędkości max.1,7m/s

VIP z reklamą

Wrażenia z użytkowania

Autor na VIPie

Mój VIP

Wszystko zaczęło się od niecodziennego postanowienia - będę latać. Potem był kurs i gromadzenie funduszy na zakup wymarzonego skrzydła. Oczywiście VIPa, to nie podlegało dyskusji - po wielu rozmowach z instruktorami i bardziej doświadczonymi kolegami wybór był jasny (dla tych, dla których nie jest to jasne: po pierwsze dobra opinia o skrzydle u bardziej doświadczonych pilotów plus certyfikat AFNOR, a po drugie bliskość serwisu i producenta - mieszkam w Gdańsku).

Z dużym niepokojem jechałem na sylwestrowe spotkanie Grupowiczów w Ustroniu - tam przecież miałem wreszcie odebrać swoje wymarzone skrzydło. W głowie kłębiły mi się wątpliwości: czy spodobamy się sobie nawzajem? Czy aby na pewno poradzę sobie ze skrzydłem klasy pośredniej? Wreszcie wieczorem nastąpił długo oczekiwany moment, odebrałem pachnący świeżością pakunek i z wypiekami na twarzy zacząłem studiować podręcznik użytkownika. Wprowadzenie... Opis olinowania... Dopasowanie uprzęży... Start i sposób wykonywania manewrów... Jak dbać o mój nowy nabytek... I wreszcie dane techniczne z tabelą długości linek. Wszystkie te informacje chłonąłem jak gąbka, w czym pomagał mi przejrzysty układ podręcznika. Potem zacząłem przyglądać się pozostałej zawartości pakunku. Miłym zaskoczeniem była obecność zestawu naprawczego (samoprzylepna, biała tkanina ripstop, zapasowa linka, ripstop w kolorach czaszy), wprawdzie sama myśl o uszkodzeniu nowego skrzydła była okropna, ale wiedziałem, że w razie czego nie zostaję z pustymi rękami. Opróżniłem worek do końca i zacząłem przyglądać się mojemu VIPkowi. Starannie wykończone szwy i obszycia linek... Błyszczące nowością wysokiej jakości deltki i bloczki Austrialpin... Rzędy taśm wyróżnione kolorowymi naszywkami... Rozdzielony rząd "A"... Taaak... Teraz tylko musiałem jak najszybciej oblatać to cacko.

Zlot "spod buczka" na Żarze

Okazja nadarzyła się następnego dnia. Pojechaliśmy całą grupą z wizytą do Wojtka i Tamary na Żar. Pogoda na pierwsze zloty była wręcz wymarzona. Słaby wiaterek pod stok pozwolił na bezproblemowy start "spod buczka" i... I tu przeżyłem pierwsze zaskoczenie, zamiast - jak do tej pory, na szkolnym skrzydle - "odwzorowywać dupskiem krzywiznę stoku", leciałem, i to coraz wyżej! Drugie zaskoczenie przyszło zaraz po pierwszym. Wykonałem delikatny (jak sądziłem) ruch sterówką i mało nie wleciałem w las! Szybka kontra spowodowała powrót na założony tor lotu, ale koledzy patrzący na moje poczynania mieli niezły ubaw widząc, jak latam "żmijką". Wniosek? Musiałem zapomnieć o znanych mi do tej pory reakcjach skrzydeł szkolnych i przyzwyczaić się do skrzydła, które "chodzi za ręką". Wykonałem tego dnia jeszcze kilka zlotów i za każdym razem odkrywałem różnice w stosunku do znanych mi do tej pory ze szkoły skrzydeł. Łatwy start, dalekie zloty, łatwość sterowania... Kończąc zloty z niecierpliwością oczekiwałem następnej okazji do polatania, która nadarzyła się już następnego dnia.

Pojechaliśmy na Ochodzitą i tu po raz pierwszy polatałem na żaglu. Po raz pierwszy też mogłem obserwować jak VIP radzi sobie z "klapą" a w zasadzie "klapką". Podwinięcie krawędzi natarcia było niewielkie (20, może 25%) i znikło tak samo szybko, jak się pojawiło bez żadnej reakcji z mojej strony. Potwierdziły się słowa Starszego Kolegi, który mówił "na VIPie klapę możesz zauważyć jak odpowiednio szybko uniesiesz głowę" :-)

Przez rok latałem na VIPie w różnych miejscach: na Żarze, z Kasprowego, trochę na holu i oczywiście wiele godzin spędziłem latając na klifach w Chłapowie, Jastrzębiej Górze i Babich Dołach. Jedyną naprawdę niebezpieczną sytuację, grożącą poważnym połamaniem, przeżyłem niejako na własną prośbę na klifie w Chłapowie. Po paru godzinach w powietrzu stwierdziłem, że mam już dość i czas lądować. Mając spory zapas wysokości umyśliłem sobie, że bezpiecznie będzie odejść od krawędzi klifu w głąb lądu i lądować pośrodku łąki na górze klifu. Odszedłem z wiatrem aż nad przydrożne drzewa (ci, którzy znają to miejsce, będą wiedzieli, o czym piszę) po czym wykonałem klasyczny zakręt o 90 stopni, wytraciłem trochę wysokości, po czym kolejnym zakrętem ustawiłem się do lądowania pod wiatr. Do tej pory wszystko szło według planu i nic nie zapowiadało wydarzeń, które miały za chwilę nastąpić.

VIP z napędem

Na wysokości około 15 m dostałem się w zasięg rotora znad klifu. Ci, którzy widzieli całe zdarzenie, mówili, że zwaliło mi ponad 2/3 skrzydła. Nie widziałem tego, ponieważ w tym czasie wystawiłem już "podwozie" i szukałem wzrokiem ewentualnych przeszkód w planowanym miejscu lądowania. Odczułem jedynie silne szarpnięcie, nagły zwrot o jakieś 70 stopni w podwiniętą stronę i gwałtowną utratę wysokości. Zareagowałem instynktownie kontrą (przypadkiem była to poprawna reakcja) ale bez nadziei na wyniesienie całej d... z tej sytuacji. Szczęśliwie, gdy byłem jakieś 2 m nad ziemią, skrzydło wypełniło się i wylądowałem w miarę poprawnie, nawet się nie wywracając. Analizując sytuację stwierdzam, że gdyby nie błyskawiczne ponowne napełnienie się czaszy VIPa, mój nieprzemyślany manewr lądowania mógł zakończyć moją przygodę z lataniem właśnie wtedy. To, że tak się nie stało, w całości zawdzięczam dobrej konstrukcji tego skrzydła.

Mariusz Matuszek
mmatusze@pg.gda.pl